13 lipca 2016

York Devil 2 Carp


Tym razem przyszedł czas na napisanie czegoś o ciekawej karpiówce firmy York z serii Devil 2. Jej długość jest typowa dla większości karpiówek i wynosi 360 cm. Jest to typowe, trzyczęściowe wędzisko karpiowe, więc Devil 2 Carp możemy z łatwością przetransportować w większości zwykłych pokrowców na wędki. Po jego rozmontowaniu miara każdego ze składów wynosi równe 127cm. Ciężar, jaki możemy bezpiecznie wyrzucić tym kijem Yorka to około 60-110 gram. Krzywa ugięcia, czyli ciężar jaki potrzebny jest do wygięcia wędki do kąta 90 stopni to 3lb (1362g). 

 

Całość wędziska York Devil 2 Carp wykonana jest z karbonu, czyli z włókna węglowego. Myślę, że wszyscy z Was wiedzą już o tym, że takiej wędki nie powinno używać się w czasie burz i w okolicach najróżniejszych konstrukcji przewodzących prąd – o czym przypomniał również producent, zamieszczając taką informację w okolicach uchwytu na kołowrotek. Karbon jest bardzo wytrzymałym, a jednocześnie lekkim materiałem, co daje nam komfort podczas wędkowania i pewność, że właściwie używana wędka nie pęknie podczas holu ogromnej ryby!

Waga wędziska to 340 gram. Może nie jest to najlżejsze z dostępnych na naszym rynku wędzisk, ale powyższa liczba nie jest też duża. Pamiętajmy, że w wędkarstwie karpiowym kij podnosimy z podpórek tylko podczas holu bądź zwijania zestawu, oraz podczas rzutu. Nie pracujemy cały czas wędziskiem, jak w niektórych innych metodach wędkarstwa. Dobra karpiówka powinna cechować się również dużą wytrzymałością, a żeby posiadać tę cechę musi również ważyć swoje. Zresztą, przecież w naszym kochanym karpiowaniu trzeba również mieć sporo siły, nie tylko psychicznej, ale również fizycznej, bo kto z powodzeniem wyciągnie na brzeg mocnego, kilkunastokilogramowego karpia?

Devil 2 Carp wyposażona jest w sześć przelotek. Ich mocna konstrukcja pozwoli nam na bezstresowe, dalekie rzuty. Zaczep na haczyk znajdujący się tuż przy uchwycie na kołowrotek daje nam możliwość zaczepienia haczyka, na którego włosie mamy przygotowaną już przynętę, ale z najróżniejszych względów musimy poczekać chwilkę na umieszczenie jej w wodzie. Ta opcja użyta w tym wędzisku jest bardzo pomocna – nie musimy kłaść zestawu na brzegu, zaczepiać o przelotki, co czasami potrafi je uszkodzić. Dolnik wędki jest wykonany ze sztywnej pianki, dzięki której możemy pewnie trzymać wędzisko. Nie ma tutaj mowy o wyślizgnięciu się wędki z ręki. Dolnik zakończony jest gumowym korkiem.


Podczas łowienia Devilem 2 możemy zauważyć, że odznacza się on akcją progresywną (połączenie akcji szczytowej z parabolą). Podczas rzutu wędzisko zachowuje akcję szczytową, co ułatwia nam dalekie i celne zarzucanie zestawów. Podczas holu naszej zdobyczy wędka działa parabolicznie. O akcji progresywnej wielu wędkarzy wypowiada się na plus, sądząc, że jest to jedna z najlepszych opcji dla wędziska – chociaż to również zależy od warunków w jakich łowimy.


Wędkę możemy śmiało zaliczyć do grupy wędzisk sztywnych. Właśnie ta cecha pozwala nam na wędkowanie w wodach, w których na dnie zalega sporo najróżniejszych zawad, które walcząca ryba wykorzysta, by nie dać nam żadnych szans na wygranie pojedynku. Polecam ją szczególnie wędkarzom łowiącym właśnie w takich wodach. Dzięki temu, że York Devil 2 jest sztywnym kijem utrudniamy rybie wejście w zaczep. Sztywne wędzisko doskonale też nadaje się do rzutów, które możemy wykonać celnie i daleko. Wędzisko szybko "ładuje się mocą", a tuż po wyrzucie natychmiast wraca do swej naturalnej postawy, przez co nasze rzuty są dokładne i dalekie. A gdy w końcu uda nam się zaciąć jakąś rybę... każdy ruch ryby, każde drgnięcie, ruch głową czy ogonem... to wszystko wyczujemy na wędce – hol to czysta przyjemność, której każdy musi doświadczyć już sam...






Przygody wędki York Devil 2 Carp nad wodą:

04-06 maj 2016 – Kobylany
Pierwszej nocy zacinam pięknego suma. Ryba walczy jakieś 90 metrów ode mnie, pod samymi trzcinami. Płytka woda, jakieś 1,5 metra. Wędka wygina się praktycznie w pół (chociaż odległość powinna zrobić swoje i nie wyginąć, aż tak wędki!). Mogę wyczuć każdy ruch ryby... Niestety wyczuwam również ten najgorszy dla mnie... Kilka machnięć ogonem o żyłkę i po którymś z koleii czuję jak ryba wypina się z haczyka...

21 maj 2016 – Bartoszów
Słabe brania, upalny dzień. Na łowisku byłem już około godziny 9 – jeśli dobrze pamiętam. Moim głównym celem zasiadki było nabranie pewności siebie po słabej tegorocznej majówce. Wybrałem więc łowisko, w którym powinna pływać spora liczba karpi. Zależy to jednak od wielkości ostatniego zarybienia i od tego kiedy ono miało miejsce. Okazało się, że dawno, bo ponad miesiąc temu, a na takim stawie 300 kg zarybieniowego karpia trzyma się może przez trzy tygodnie... Późnym popołudniem udaje się zaciąć małego, lecz bardzo walecznego karpia. Oczywiście rybie zwróciłem wolność. Kijek ładnie pracował podczas holu, amortyzując szarpnięcia karpia. Przez to, że Devil 2 jest sztywną wędką znacznie szybciej udało mi się zmęczyć rybę. Pierwsze rzuty tą wędką wychodziły tak jak inne – po prostu zero różnicy. Dopiero po czasie, gdy już bardziej zapoznałem się z wędką udawało się wyrzucać zestaw daleko i celnie. Łowiłem i nęciłem praktycznie przez pół dnia w tym samym miejscu, co w końcu przyniosło efekt.


11 czerwiec 2016 - Balaton
W końcu dobrze trafiony dzień na zasiadkę. Pochmurno, od czasu do czasu lekki i krótki deszcz. Dobrze wybrane miejsce, dobrze dobrane zestawy oraz doskonała taktyka dały kilka ładnych karpi i kilka ich mniejszych braci. Wyzwanie podczas łowienia sprawiał hol w trudnych warunkach – na dnie rosło sporo roślinności, do tego możemy doliczyć kawałki gałęzi, które wpadły do wody, aż w końcu rosnące praktycznie w wodzie drzewa (częściowo na brzegu, częściowo w wodzie). Balaton jednak tego dnia był dla mnie nastawiony przyjacielsko. Na zaczepie straciłem tylko jedną rybę, natomiast udało się wyholować 9 sztuk. York Devil 2 pomógł w holowaniu czterech karpi, w tym jednego o długości lekko ponad 50 cm (około 3-4 kg, nie był ważony). Sztywna wędka zapewniła mi pełną kontrolę nad uciekającą zdobyczą. Również dzięki temu karp szybciej tracił siły, a co za tym idzie tracił też możliwość wejścia w zaczep.



28-29 czerwiec 2016 – Kobylany
Kolejny trudny czas nad wodą... Ostatnio nie mogę trafić w gorsze warunki... Temperatura ponad 30 stopni, w południe nawet 33 w cieniu! Taka pogoda utrzymuje się już od ponad dwóch tygodni! Woda w zbiorniku ma prawie 25*C! Niemożliwe? Na Solinie ma około 26-27 kresek powyżej zera! Efekty wszędzie, gdzie nie zapytam są zerowe lub mizerne. Nie ma znaczenia technika wędkowania – wszędzie jest tak samo. Przygotowania do zasiadki rozpocząłem już 3 dni przed wyjazdem. Na pierwszy ogień poszedł pellet. Ten przez trzy dni przechodził zapachem skorupiaków z ziołem - przygotowany typowo pod amura. Tak wyglądały dwa zestawy – trzeci na karpia! Tutaj postanowiłem postawić na kukurdzę. Po przyjeździe nad wodę ryby niestety mnie nie zaskoczyły – odpoczynek w cieniu zaraz pod powierzchnią wody to przez te upały częsty widok nad każdą wodą... Próbuję, z nadzieją na dobre wyniki... Około 22 zacinam delikatne branie. Sygnalizator stopniowo i bardzo powoli rusza ku wędce. Wiedziałem już co to będzie... Zestaw leżący w najgłębszym miejscu akwenu, plus branie na bałwanka... Bez wątpienia sum! Zacinam! Ryba stoi około minuty w miejscu bez żadnego ruchu. Po tym czasie rusza. Mocno ustawiony hamulec kołowrotka szaleje! Taki terkot utrzymuje się przez krótką chwilę po czym niestety otrzymuję cios ogonem o żyłkę... Luz... Sum się z nami pożegnał... Wędka podczas chwili holu radziła sobie dobrze. Sztywna powinna nie dawać sumowi zbyt dużego pola manewru, a jednak.... Mocna i na pewno duża ryba zdołała uciec. Następnym razem hamulec ustawię dużo lżej, tak żeby w początkowych fazach holu ryba miała maksymalne pole manewru. Bardzo spodobało mi się to co poczułem po przemienieniu ogromnego głazu w rybę: gwałtowny ruch suma w lewą stronę, który doskonale wyczułem na wędce. Czasami wędkarz nie może sobie wyobrazić, że takie żyjątko może mieć tak wiele siły. Do następnego zobaczenia! Podczas tej zasiadki łowiłem z wywózki. Do końca pobytu w Kobylanach niestety w miejscu, w którym leżał zestaw złożony z produktów firmy York nic ciekawego się nie wydarzyło... Zresztą na innych zestawach również... Szczegółowo wyprawę opiszę niedługo w oddzielnym artykule – jest kilka ciekawych rzeczy o których pasuje się rozpisać, a tutaj nie ma na to miejsca.



Dziękuje za przeczytanie artykułu z testu wędki York Devil 2 Carp! Na koniec przedstawiam jeszcze kilka zdjęć z testów. Pozdrawiam serdecznie!





2 komentarze:

  1. Całkiem fajnie się prezentuje ten kijek, trochę mnie nie przekonuje do siebie poprzez te czerwone oznaczenie koło miejsca na kołowrotek

    OdpowiedzUsuń