20 kwietnia 2019

Rozpoczęcie poszukiwania kropek - 2019

Miało to miejsce w lutym, bodajże była to połowa miesiąca. Rok 2019… W moim regionie pstrągi można łowić dopiero od 1 lutego, więc kilka, może kilkanaście dni po tym terminie wraz z kolegą Przemkiem udaliśmy się na „łowy”. Naszym celem była jedna ze średnich górskich rzek. Ale wiadomo jak to jest w naszym hobby, cele lubią się zmieniać, czasami niezależnie od nas… Zachęcam do przeczytania krótkiego opowiadania z początku sezonu 2019!



Pewnego dnia przyszedł w końcu czas na oddanie pierwszych rzutów w roku 2019. Pojawiliśmy się jak wspomniałem wcześniej nad górską rzeką o średniej wielkości. Przed samym przyjazdem nad wodę spodziewaliśmy się najgorszego. Potwierdziło się to, gdy stanęliśmy na brzegu rzeki - woda nie wyglądała jak po deszczu, nie była „brudna”. Była jednak wyższa o dobre pół metra! Na górskiej wodzie jest to ogromna różnica, ponieważ mocny przy normalnym stanie nurt potrafi bardzo komplikować wędkarski żywot, a co dopiero w sytuacji gdy wody w rzece jest więcej niż każdego „normalnego” dnia? Każde prowadzenie lekkiej przecież przynęty pstrągowej sprawiało problemy. Wabik ciężko było utrzymać w wybranym miejscu, już nie wspomnę o przynajmniej poprawnym jego zaprezentowaniu. Nurt był bardzo zdradliwy. Miejscami, gdzie wydawało się, że jest spokojny tak naprawdę był mocniejszy niż przy najróżniejszych progach, uskokach… Idziemy w dół rzeki, brzegami. Staramy się odnaleźć chodź jedno spokojne miejsce, chodź mały fragment wody, który nie będzie utrudniał ciężkiego życia wędkarza poszukującego pstrągi. Niestety tego dnia nie było nam dane połowić na tej rzece… Postanawiamy zmienić wodę, wybrać się nad jakąś małą rzeczkę…


Przejeżdżamy około 30 km. Trafiamy na mały ciek, o którym kiedyś słyszeliśmy wprawdzie niewiele, ale to co najważniejsze zapadło w naszej pamięci – są tam ryby! Jedyna wada jest taka, że ciężko było znaleźć miejsce do pozostawienia samochodu w miejscowości, w której jest się pierwszy raz w życiu – do tego w takim miejscu, aby woda była w niedalekiej odległości. Po upływie pewnego czasu stoimy już nad wodą, z wędkami przygotowanymi do rzutów. Zajmujemy wybrane przez nas miejsca i zaczynamy obławianie wody! Jako pierwszy brania doczekał się Przemek, który zahaczył około 20-cm pstrążka. Tak więc pierwsza ryba w sezonie zostaje przypisana do naszej wyprawy. Podążając w dół rzeki, jakieś 100 metrów dalej odnajduję miejscówkę, w której oczami wyobraźni widzę mojego pierwszego pstrąga w sezonie. Malutki potok w tym miejscu tworzy spore rozlewisko, na środku którego leży powalone do wody drzewo, brzegi po przeciwnej stronie są strome, woda jest spokojna i wydaje się być głęboka – idealne miejsce jak na luty! Na obłowienie tej miejscówki przeznaczam pewnie z 20 minut podczas których to nie doczekałem się ani jednego brania, baaa nawet trącenia przynęty! Udało się jedynie zaobserwować malutkie rybki – strzeble potokowe, które wypłynęły ze swoich zimowych ukryć. Tak więc był to dla mnie znak, że pstrągi powinny już żerować. Chwilę później przychodzi do mnie Przemek, który też oddaje kilka rzutów i nie wierzy w to, że w takim miejscu nie można nawet wywalczyć kontaktu z rybą. Idziemy w dół rzeki, mijamy kolejne miejsca, w których powinien przebywać pstrąg. Po oddaniu wielu kolejnych rzutów poszczęściło się Przemkowi! Zacina potokowca. Ryba zaatakowała wabik prowadzony kilka metrów od rynny. Woda miała tam głębokość może jednego metra, a pstrąg zaatakował gumową przynętę, którą kolega obstukiwał dno. Najwyraźniej ryby były aktywne jedynie w okolicy dna. Po krótkim holu na brzegu oglądamy chudego, zimowego pstrążka! Super! Jest! Brawo!


Przechodzimy kolejne metry rzeki, która płynie w okolicy łąk i delikatnie zadrzewionych terenów. Po czasie trafiamy też na malutką miejscowość, w której kończymy naszą wyprawę. Pozostaje nam jeszcze przejść około 3 km drogą asfaltową, przez „centrum” wioski w spodniobutach, kamizelkach i z wędkami w rękach, a następnie wsiąść do auta i wrócić do domu!




Pozdrawiam – Kamil Skwara

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz