20 czerwca 2016

Czas na nowość w moim zestawie - York Absolution 9000

Jak już wiecie, jakiś miesiąc temu otrzymałem od firmy York sprzęt do testowania. Zestawik składał się z: wędki, kołowrotka, żyłki, plecionki przyponowej, haków, koszulek firmowych, czapeczki i kubeczka, kruszarki oraz leadcor'ów. W pierwszym artykule postanowiłem opisać kołowrotek York Absolution w wielkości 9000. Po otrzymaniu przesyłki ze sprzętem pierwsze co chciałem zobaczyć to kołowrotek jaki otrzymałem. Otwieram pudełko. Moim oczom ukazuje się pięknie błyszczący się, ogromny kręcioł! Wiadomo, że wygląd to nie wszystko - ale dobrze jest mieć sprzęt ładnie wyglądający nad wodą, na zdjęciach. Po tym jak zobaczyłem kołowrotek do głowy przyszła mi pewna myśl, a mianowicie czy nie będzie on zbyt ciężki... Wyjmuję z pudełka, podnoszę... Nie wydaje się być ciężki. Co prawda to prawda. Wygląda na potężny kołowrotek i taki jest! Ale jego waga nie jest wielka. Jak myślicie, ile waży? Odpowiedź jest zaskakująca dla osoby, która pierwszy raz ujrzy tę "bestię", która waży zaledwie 736 gram! Nie jest on ciężki, a jednocześnie bardzo wytrzymały!





Przełożenie kołowrotka podane przez producenta to 4,1:1. Z obliczeń wynika, że podczas jednego obrotu korbką potrafi on nawinąć 89 cm żyłki! Ta informacja jest sprawdzona i udowodniona! Można to łatwo policzyć ze wzoru (średnica szpuli * 3,14 * przełożenie kołowrotka - w tym przypadku 4,1). Podczas jednego obrotu korbką, kabłąk obraca się cztery razy wokół szpuli. York Absolution potrafi szybko przyciągnąć nasz zestaw w okolice stanowiska na jakim wędkujemy, nawet jeżeli ten znajduje się w bardzo dużej odległości od nas. Pierwszy raz, gdy zwijałem nim zestaw położony jakieś 100 metrów od mojego stanowiska oniemiałem. Przyznam szczerze, że po raz pierwszy mam w rękach kołowrotek tej wielkości. Ściągnięcie zestawu z tej odległości trwało mniej więcej cztery razy krócej niż przy zwijaniu żyłki innymi kołowrotkami jakie posiadam.


Absolution mieści na swoją szpulę ogromną liczbę metrów żyłki. Ale przecież nie jest to czymś dziwnym przy takim "młynku".  Posiadając ten kołowrotek nie będziemy musieli martwić się o to, że nasza ryba życia wybierze nam z kołowrotka całą żyłkę jaką posiadamy na jego szpulce. Po prostu ten fakt już odpada, ryba nie ma z nim szans. Dla zainteresowanych pojemnością szpuli podaję informacje na jej temat: 0,32mm - 440m; 0,35 - 370m; 0,45 - 230m. Liczby te pokazują nam, że nawet wędkarze lubiący łowić na mocny sprzęt, a co za tym idzie grubą żyłką, zmieszczą na tej maszynce sporą liczbę metrów linki. Sam osobiście wędkuję za pomocą żyłek 0,28 - 0,35mm. Kołowrotek pozwala mi na nawinięcie ogromnej ilości linki w średnicy jaką lubię stosować.



Szpula zapasowa kołowrotka wykonana jest z grafitu, a główna z aluminium.


Bardzo ładnie przy konstrukcji całej "maszynki" wygląda rączka. Pierwsze wrażenie jakie przyszło mi do głowy po tym jak ją zobaczyłem było tylko jedno - na pewno nie pęknie podczas holu suma, jak miało to miejsce podczas marcowej zasiadki. W nocy 29 marca zacinam ładny odjazd, po 35 minutach holu okazuje się, że na wędce mam 22-kg suma! Końcówka holu była nietypowa, ponieważ rybę holowałem już bez korbki kołowrotka, jednak udało się wygrać walkę. Łowienie przez kolejną dobę uszkodzonym kołowrotkiem nie było już tak bardzo przyjemne... Mając w posiadaniu Absolution 9000 obawa przed pęknięciem rączki spadała do minimum. Mogę wędkować bez martwienia się o uszkodzenie kręciołka. Metalowa rączka jest odlewana, a zakończona została przyjemnym dla dłoni ergonomicznym gumowym uchwytem.



Zdjęcia pokazują jak bardzo mocna i solidna jest obudowa. Tak jak wspomniałem już wyżej, kręciołek jest wytrzymały, a przy tym również lekki, czego nie możemy zauważyć przy wszystkich innych mocno zbudowanych kołowrotkach. Myślę, że tą "maszynką" będę mógł posługiwać się kilka, albo nawet kilkanaście sezonów, ponieważ jak na razie nie wydaje mi się, żeby w jakiś sposób udało się ją uszkodzić. Oczywiście rotor Absolution 9000 został komputerowo wyważony, co również przyczynia się do jego małej wagi w stosunku do wielkości. Według tego co podaje na opakowaniu Producent sprężyna kabłąka powinna być długowieczna - co będę mógł potwierdzić może za kilka lat. Przekładnia główna została stworzona z myślą o najbardziej walecznych rybach. Z pomocą Absolution 9000 spokojnie możemy wybrać się na rybę życia!


Podczas pierwszego wyjazdu nad wodę, a nawet podczas nawijania żyłki w domu zauważyłem bardzo dobre układanie linki na szpuli. Kołowrotek na prawdę świetnie radzi sobie z jej ułożeniem. Kolejne zwoje żyłki są nawinięte bardzo blisko siebie, a podczas rzutu lub wywózki natychmiast schodzą ze szpuli. Nie zdarzyło mi się, żeby podczas wysnuwania linki spadł z niej jakiś zwój, tworząc to czego każdy wędkarz nie lubi najbardziej - tzw. brodę (czyli wielokrotne splątanie się żyłki np. podczas wyrzutu - małe przypomnienie). Doskonałe nawijanie zapewnia w tym kręciołku Yorka system oscylacyjny S-Curve.


Kołowrotek posiada system natychmiastowej blokady biegu wstecznego, ale niestety nie posiada wolnego biegu. Jest na to jednak prosta rada. Luzujemy hamulec, który znajdziemy z przodu (luzujemy z umiarem! Tak, żeby po lekkim pociągnięciu za żyłkę kołowrotek uwalniał ją z małym oporem, ale również tak, żeby swinger wiszący kilkadziesiąt centymetrów dalej nie uruchamiał naszego "wolnego biegu"). Dzięki precyzyjnemu działaniu hamulca nie musimy martwić się, że podczas naszej nocnej drzemki nad wodą jakaś podwodna siła wciągnie cały nasz zestaw do wody. Również przykręcony mocno, podczas holu da nam tą pewność wylądowania bezpiecznie ryby, a przede wszystkim pewność tego, że nie stracimy naszej zdobyczy poprzez zerwanie żyłki.


Producent do budowy opisywanej "maszynki" zastosował 10 wysokiej jakości łożysk, co zapewnia nam płynną i nienaganną pracę.




A teraz troszeczkę o tym co przeżył bohater tego artykułu nad wodą:


4-6 maj 2016 - Kobylany
Trzy dni nad wodą w bardzo zmiennych warunkach. Zaczęło się od drobnego deszczu, później słonecznego dnia, aż w końcu po nim nastał czas burzy i ulewnych deszczy. Pierwszej nocy nad wodą, przy pięknym odjeździe udaje mi się zaciąć za jego pomocą wielkiego suma, który niestety po pewnym czasie wygrywa ze mną uwalniając się od haka... Kołowrotek pięknie "grał" podczas holu olbrzyma, doskonale oddawał żyłkę podczas odjazdu ryby, gdy jeszcze wędka leżała na podpórkach. Deszcz padający praktycznie ciągle przez dwa pierwsze dni w żaden sposób mu nie zaszkodził. Zwijanie zestawu położonego po drugiej stronie akwenu, jeszcze nigdy podczas moich zasiadek nie było tak szybkie. Dzięki przełożeniu 4,1:1 oraz dużym rozmiarom jego szpuli przyciągnięcie zestawu do brzegu na którym stoimy przebiega bardzo szybko i przyjemnie.


21 maj - Bartoszów
Kręciołek miał przyjemność holu małego karpika. Wszystko przebiegało na prawdę bardzo przyjemnie. Absolution 9000 nie wydaje niepotrzebnych "dźwięków" podczas holu - wszystko działa "gładko". Pierwszą rybę ma już za sobą i myślę, że po cichu liczy na większe sztuki - każdy kołowrotek przecież o tym marzy. Co do samych rzutów... Czysta przyjemność. Szpula przystosowana do dalekich wyrzutów doskonale spełnia swoją rolę. Przy niewielkim nakładzie siły można posłać nasz zestaw na znaczną odległość.


Kołowrotek zostaje tym samym oficjalnie włączony w mój "ekwipunek wojenny". Korzystam i cieszę się z niego jak dziecko.

Pozdrawiam i serdecznie dziękuje za przeczytanie artykułu z testu kołowrotka jaki otrzymałem od firmy York - jeszcze raz wielkie dzięki!

6 komentarzy: