10 września 2017

Sierpniowe "kropki"

Dnia 23 sierpnia wybrałem się na ostatnią w tym roku wyprawę w poszukiwaniu pstrągów. "Moja" rzeczka nie rozpieszczała w tym sezonie, a ryby które ją zamieszkiwały były ledwo żywe. Dlatego też postanowiłem ich nie stresować zbytnio swoją obecnością...


Po zejściu ze stromego brzegu w stronę lustra wody zauważam coś, co chwyciło mnie za serce... Smutne... Gdy już tak stałem w rzece... A nie! Przepraszam! Na brzegu! W miejscu, w którym zawsze stałem zanurzony po pas, kompletnie nie było wody! Można, więc przyjąć że w owej górskiej rzece brakowało ponad 100 cm wody! Jak te ryby mogą tu się wytrzeć!? Jak one tu przeżyją!? Co z nimi będzie!? Dziś, kiedy piszę ten artykuł wody w rzece jest już znacznie więcej, a to dzięki padającemu od dwóch dni deszczu. Mam tylko nadzieję, że pstrągi przetrwały tę suszę...

Wiecie już, jaką sytuację tego dnia zastałem nad wodą. Teraz przejdźmy do relacji z wyprawy. Od momentu zejścia do rzeki przemierzałem w spodniobutach od firmy York kolejne setki metrów. Miejscówki, które zawsze były zamieszkiwane przez ryby pozostawały puste, jakby wszystko, co tam żyło zginęło... Mijam coraz to piękniejsze miejscówki, miejscówki, w których zawsze mogłem liczyć przynajmniej na wyjście pstrąga do przynęty. Teraz tego brakuje... Po przejściu kolejnych kilkuset metrów w końcu trafiam na fragment wody, gdzie przynętę odprowadza ryba mająca może z 15 cm długości. Nieduży pstrąg, ale ważne, że jakiś dał się zauważyć. Miejsce, w którym żyje na wiosnę miało minimum 1,5 metra wody, teraz ma tam wodę po kolana. Ryba jednak sobie tam radzi i przez to zyskała mój szacunek!


Następnie mijam jedną skarpę, drugą... "Zawsze tutaj mogłem liczyć na wyniki" - pomyślałem. Chwilę po tych słowach do woblerka firmy Engima Baits wypływa pstrąg, na oko daję mu 25 cm. Odprowadza przynętę do brzegu i odpływa. Sprawiał on wrażenie jakby nie miał siły pływać, ani za przynętą, ani w ucieczce przede mną. Co się dziwić... Woda miała 24*C!


Na szczęście dwie kolejne miejscówki przynoszą upragniony kontakt z rybą. Kolejna ze skarp, w miejscu, w którym znajdowała się najgłębsza woda, odsłania swoje tajemnicę. Najpierw za przynętą wypływa całkiem spory potokowiec, a po kilku następnych rzutach następuje mocne uderzenie, którego niestety nie mi się zaciąć. Po kilku kolejnych próbach, po zmianach przynęt rezygnuję z tego miejsca - ryba najwyraźniej wyczuła podstęp, idę więc dalej.

Kolejna miejscówa już w pierwszym rzucie przynosi upragnione mocne uderzenie. Jednak kolejna ryba nie zacina się... Ryby są strasznie ospałe, atakują mocno, ale nie gonią za przynętą. Nawet bardzo wolne prowadzenie nie pomagało, szybkie tak samo... Jedynie umiarkowane tempo przynosiło mizerne wyniki.

Około 300 metrów w górę rzeki następuje branie! W końcu jest, udało się go zaciąć! Pstrąg zaatakował wobler Engima Baits dosłownie na 20-cm wodzie! Rybka po zacięciu macha ogonem po powierzchni wody. Potokowiec nie jest jednak zbyt duży, mierzy może z 15 cm. Bez zbędnego przedłużania, bez zdjęć wraca szybko do wody.

Kawałek dalej z głębokiej rynny za moją przynętą wypływa pstrąg! Atakuje dosłownie pół metra od brzegu! Walczę z nim na bardzo krótkim odcinku linki! Nie ma on jednak zbyt dużo siły - na szczęście nie wykorzystuje też tego, że znajduje się tak blisko wędki. Mija krótka chwilka i ryba daje pierwsze oznaki zmęczenia. Pstrąga udaje się podebrać za pierwszym razem. Rybka ma około 30 cm długości. Fajna, grubiutka i gotowa do tarła! Odpływaj przyjacielu!


Po przejściu kolejnych kilkudziesięciu metrów znajduję miejscówkę godną poświęcenia chwili. Pierwsze rzuty nie przynoszą rezultatów. Po pewnym czasie w pogoń za przynętą udał się dość duży pstrążek, który w okolicach brzegu zrezygnował z pogoni... Miał na pewno +30 cm, a jaki był piękny! Cały czarny, taki ciemny! Piękna rybka!

Na koniec odwiedzam jeszcze jedną miejscówkę, ale nie przynosi ona oczekiwanych rezultatów. Pozostaje, więc wrócić do domu i czekać na kolejne wyjście nad rzeczkę, prawdopodobnie dopiero w kolejnym roku.


Kamil Skwara


http://www.markomserwis.sklepna5.pl/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz